„Zaczęliśmy go używać – pisze blogerka – od razu po powrocie ze szpitala! Owinęłam moje maleństwo ciasno w otulacz muślinowy, nakarmiłam piersią, po czym odłożyłam do kokona, gdzie obok szumiał już miś, uwierzcie mi, gość nawet nie drgnął! Spał sobie smacznie, a ja wpatrywałam się w niego jak w obrazek!”. Niepotrzebne było nawet noszenie, bujanie, czy głaskanie. Kordianek ma też Szumiącego Ptaszka Whisbird, który towarzyszy mu podczas spacerów lub wyjazdów. „Ptaszek ma taki fajny kształt, że Kordianek wtulał się do niego buzią i równie szybko zasypiał”.
Autorka radzi przyszłym mamom, by Misia albo Ptaszka zabrały ze sobą do szpitala, bo „im wcześniej zaczniemy akcję „szumimy” tym dużo większe szanse, że nasze maleństwo będzie dłużej łatwo i spokojnie zasypiało”. Jeśli nie w szpitalu, bo dziecko jest spokojne i nie potrzebuje pomocy w zasypianiu, to „zacznij używać misia od razu po powrocie do domu, ponieważ takiemu maleństwu może się szybko ta wizja grzecznego aniołka odmienić, a wtedy nawet Whisbear może już nie pomóc”!
Agnieszka Stępień oczekuje w październiku czwartego dziecka (dziewczynki!) i deklaruje już teraz, że i Szumiący Miś i Szumiący Ptaszek znajdą się na jej liście wyprawkowej jako must-have: „wiem jakie są super i jak bardzo nam się przydały”. Córeczka dostanie też być może Leniwca E-zzy – pisze blogerka – „który posiada nie tylko urządzenie szumiące, ale także monitor snu i osobistego asystenta rodziców. Chyba sama się na niego skuszę”.
Dziennik Zakrapiany Mlekiem ostrzega też rodziców, by nie włączali dziecku w domu suszarki, czy dźwięków z aplikacji w telefonie: ”są to naprawdę niebezpieczne rzeczy, warto wydać te kilka złotych na misia, czy ptaszka, które użyte w odpowiednim momencie naprawdę pomogą Wam i Waszym pociechom spokojnie zasypiać.”
-
Brak w magazynie
whisbear.com