William i Kate – rodzice tacy jak my

Jesteście tuż po spotkaniu z księciem i księżną Kensington. Opowiadajcie! Jacy są Kate i William?

Zuzia: Czarujący. Bardzo mili, na luzie. Byłam zaskoczona tym, że nie czuje się przy nich dystansu.

Julia: Kiedy czekaliśmy na nich, czuło się na sali stres. Ale kiedy się pojawili, całe napięcie zniknęło.

Zuzia: Są piękni, wysocy, robią wrażenie. Gdyby byli zwykłymi ludźmi i weszli do kawiarni, w której siedzisz, pewnie pomyślałabyś: jaka fajna para.

Julia: Od razu nawiązali bezpośredni kontakt. Wcześniej dowiedzieliśmy się, by nie podawać ręki, dopóki sami nie będą chcieli jej podać. Na wielu spotkaniach księżna Kate trzyma w ręku kopertówkę i to jest sygnał, że nie chce się witać bezpośrednio. Ale do nas wyciągnęli ręce, podeszli oboje, inaczej niż przewidywał scenariusz spotkania. Przedłużyli rozmowę, zadawali pytania.

Pamiętali, że gdy urodziła się ich córeczka, księżniczka Charlotte, wysłałyście im Szumiącego Misia Whisbear?

Zuzia: Księżna Kate na samym początku spotkania osobiście nam za to podziękowała! To było bardzo miłe!

Gdy dawałyście książęcej parze prezenty od Whisbear, padły słowa, które teraz cytują wszystkie media, opisujące rodzinę królewską…

Zuzia: Kate odwróciła się do Williama i powiedziała: „We should have more babies!” („Powinniśmy mieć więcej dzieci!”).

Julia: Po spotkaniu podbiegła do mnie królewska korespondentka i dopytywała, co księżna dokładnie powiedziała. Na szczęście słychać to na nagraniu i teraz wszyscy, którzy kibicują rodzinie królewskiej, to powtarzają. Jesteśmy w centrum zainteresowania, piszą o nas portale i gazety, wskazując, że te słowa padły w rozmowie z Whisbear.

Jak zareagował książę?

Julia: Hm, to był rodzaj takiego oficjalnego uśmiechu. (śmiech)

Książęcej parze podobał się Szumiący Miś?

Zuzia: Bardzo. Książę przy okazji stwierdził, że to bardzo pomysłowe rozwiązanie, że można misia zaczepić na ramieniu i kołysać trzymane w objęciach niemowlę.

Pamiętam, jak wasza firma dopiero raczkowała. Trzy lata później macie na koncie prestiżowe nagrody, sprzedajecie Whisbear na zagraniczne rynki i jesteście tuż po spotkaniu z brytyjskim następcą tronu, który zachwyca się waszym pomysłem. Jak to się wszystko stało?

Julia: Myślę, że pomaga nam dobra intuicja i ciężka praca.

Zuzia: A ja uważam, że prócz pracy, szczęścia, podstawą sukcesu jest zapał, by zrobić coś dobrego dla innych matek. Zobacz, Whisbear powstał, bo moje dziecko miało kolki i bardzo płakało. Odkryłam, że pomaga mu szum. Zaprojektowałyśmy zabawkę z tą myślą, żeby pomóc innym mamom i ich dzieciom. Z czasem stworzyłyśmy firmę, ale od początku robiłyśmy to wszystko z dobrą intencją. Dużo działamy charytatywnie, przekazujemy nasze misie szpitalom. Bo chcemy pomóc. I jakkolwiek górnolotnie by to brzmiało, jakoś wierzę, że wraca do nas to, co dajemy.

Z rąk księżnej Kate otrzymałyście specjalną nagrodę. Jaką?

Zuzia: Nagroda „Warsaw-London Bridge. HealthTech Award to zaproszenie do miesięcznego programu wsparcia ze strony londyńskiego świata biznesu, tygodniowy pobyt w Londynie, wsparcie mentoringowe, coachingowe i networkingowe.

Julia: Na spotkaniu, w którym uczestniczyłyśmy, było 10 start-up’ów, czyli firm rozpoczynających działalność opartych na innowacyjnym pomyśle. Spośród kilkudziesięciu firm naszą dziesiątkę wybrali przedstawiciele Pałacu Kensington.

Każda z firm miała wygłosić trzyminutową prezentację. Całość odbywała się w ramach projektu Warsaw-London Bridge, realizowanego przez europejskie centrum na rzecz współpracy „The Heart Warsaw”. Ta inicjatywa, pod patronatem Ambasady Królestwa Wielkiej Brytanii, ma wspierać innowacyjne, młode polskie firmy i wprowadzać je rynek brytyjski.

Spośród prezentowanych start-upów jury wybrało dwa najciekawsze. W naszej kategorii Whisbear wygrał jednogłośnie.

To dla was ogromna szansa na rozwój i podbicie rynku brytyjskiego!

Zuzia: Od dwóch lat sprzedajemy Szumiące Misie w Wielkiej Brytanii, ale trudno nam było poruszać się bez znajomości tamtejszego rynku. Teraz mamy wsparcie i realną pomoc.

Julia: Ucieszyłyśmy się tak bardzo, że po ogłoszeniu wyniku emocje z nas buchnęły. Wyskoczyłyśmy takie szczęśliwe, w kolorowych sukienkach, spomiędzy tych wszystkich czarnych garniturów.

Zuzia: Musiałam się siłą powstrzymywać, żeby nie rzucić się księżnej Kate na szyję. Chyba wyczuła to i przyjaźnie poklepała mnie po ramieniu.

Julia: Zuzia musiała wygłosić minutową prezentację na temat Whisbear. Nie wiem, jak to zrobiła, ale w minutę – co do sekundy – opowiedziała wszystko, co ważne: o nas, naszej misji, działaniach dobroczynnych, o naszej akcji I’mperfect wspierającej matki…

Zuzia: Ja też nie wiem, jak to zrobiłam, bo z wrażenia nic nie pamiętam. Emocje były ogromne, ale w dużym stresie potrafię się tak skoncentrować, że działam niemal automatycznie.

Książę i księżna wyglądają rzeczywiście na sympatycznych ludzi. A jakimi wydają się wam rodzicami?

Zuzia: Pewnie ich rodzicielstwo jest trudne, są wciąż na świeczniku. Ale mnie ujmuje to, że podróżują z dziećmi, chcą je ze sobą zabierać, okazują im bliskość.

Duże wrażenie na mnie robi to, co w ostatnim czasie powiedzieli o swoim dzieciństwie książę William i jego brat Harry. Myślę, że William czerpie z tego doświadczenia i chce swoim dzieciom dać inne wspomnienia. W tym wszystkim, co ich otacza, książęca para chyba chce to swoje rodzicielstwo naprawdę przeżywać. I są w tym jacyś tacy autentyczni. Świetne były zdjęcia Kate – bodajże ze ślubu jej siostry – kiedy stała w przedsionku wkurzona na dzieci. Wypisz, wymaluj: ja z moją trójką w kościele na ślubie tydzień temu. Kate pokazuje się trochę jako taka normalna matka, jak każda z nas.

Julia: Księżna Kate przyznała się do tego, że pierwsze miesiące po urodzeniu George’a były bardzo trudne, że czuła się osamotniona. To mówi kobieta, która ma dwór do dyspozycji! To pokazuje jej wsparcie dla matek, zrozumienie, jak one się czują po porodzie. Księżna jest zresztą patronką projektu „Heads Together”, wspierającego osoby, które potrzebują wsparcia w odzyskaniu zdrowia psychicznego. I mówi tam wprost: „Zdrowie psychiczne matki wpływa na zdrowie psychiczne dziecka”. To się idealnie komponuje z ideą naszej akcji I’mperfect. Myślę, że ona bardzo podobnie rozumie macierzyństwo. Właściwie… wiecie co? Byłaby idealną ambasadorką naszej akcji na Wyspach.

Jak nie pokłócić się z dziadkami i resztą
Okna rozwojowe, czyli każde dziecko jest inne

Dodaj komentarz

Nawigacja
Zamknij

Mój Koszyk

Zamknij

Lista Życzeń

Great to see you here!

Hasło zostanie wysłane na podany adres email.

Twoje dane osobowe zostaną użyte do obsługi twojej wizyty na naszej stronie, zarządzania dostępem do twojego konta i dla innych celów o których mówi nasza polityka prywatności.

Masz już konto?

Zamknij

Zamknij

Kategorie