Szumiący Miś Whisbear to – zdaniem autorki – niezbędny gadżet. Ewelina Gawlik podkreśla, że pierwsze trzy miesiące życia dziecka są często nazywane „czwartym trymestrem ciąży” i że nie dzieje się to bez powodu. „W tym czasie ogromnej fizycznej, sensorycznej bliskości potrzebują zarówno niemowlę jak i mama, wcześniej złączeni ze sobą nierozerwalnie przez całe 9 miesięcy. Dlatego dziecko praktycznie cały czas potrzebuje doznań, które pamięta z wcześniejszego etapu życia – otulenia, kołysania, a nawet stałych wytłumionych dźwięków”.
„Zupełnie intuicyjnie, od zawsze rodzice podczas usypiania dzieci nucili im kołysanki, koili łagodnym głosem, a nawet używali magicznego „Szszsz…, szszsz…” chcąc uspokoić płaczące niemowlę” – pisze autorka. Okazuje się, że w brzuchu mamy wcale nie jest cicho – słychać krew przepływającą przez pępowinę, bicie serca mamy, ruchy perystaltyczne jelit… Natężenie dźwięku jest czasami większe niż przy włączonym odkurzaczu!
Specjaliści od dawna zauważają, że kompletna cisza wcale nie pomaga niemowlętom w wyciszeniu się, a wiele dzieci wręcz dużo łatwiej i szybciej zasypia przy pewnych delikatnych „szumiących” dźwiękach.
„Na pomoc rodzicom – pisze Ewelina Gawlik – podążyli twórcy Szumiącego Misia Whisbear. W miękkiej przytulance w kształcie tradycyjnego misia zamknęli „szumiące serce” – czyli mechanizm pozwalający zaserwować niemowlęciu odgłos przypominający bicie serca, czy też specyficzne szumy o odpowiedniej barwie i natężeniu”.
Wielu rodziców sprawdziło i doceniło „magiczną” moc Whisbeara – konkluduje autorka – dlatego miś stał się jednym z ulubionych gadżetów zarówno mam jak i tatusiów szukających sposobu na uspokojenie płaczącego niemowlaka…
-
Brak w magazynie
whisbear.com