Czy jako rodzice możemy wspomóc układ odpornościowy naszego dziecka? Pediatra Ewa Miśko-Wąsowska odpowiada twierdząco i doradza kilka sposobów.
Dzieci rodzą się z niedojrzałym układem immunologicznym. Rozwija się on nawet do 12-15 r.ż. Maluszek przychodzący na świat jest już wyposażony przez mamę w armię przeciwciał, które przeszły przez łożysko w czasie ciąży. Niestety ich poziom spada po porodzie w ciągu kilku miesięcy, a trochę czasu mija zanim dziecko będzie produkowało swoje własne w odpowiedniej ilości.
Karmienie piersią
W pierwszym okresie życia to karmienie piersią jest najlepszym i najbardziej naturalnym sposobem wzmacniania odporności. Ten efekt ochronny utrzymuje się nawet przez dłuższy czas po zakończeniu karmienia, zmniejszając ryzyko wystąpienia ostrych i przewlekłych zakażeń, takich jak biegunki, czy infekcje dróg oddechowych. W pokarmie kobiecym jest wiele cennych składników, które w różny sposób wpływają na odporność maluszka. W jego skład wchodzą przeciwciała i przeróżne białka, które pomagają niszczyć wirusy i bakterie. Pokarm mamy zawiera tzw. prebiotyki, sprzyjające rozwojowi pożytecznych bakterii, które korzystnie wpływają na układ odpornościowy. Ponadto znajdziemy w nim witaminy (m.in. A i C), mikroelementy i kwasy omega-3, niezbędne do budowania odporności maluszka. Między innymi dlatego Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zaleca wyłączne karmienie mlekiem mamy do 6. miesiąca życia dziecka.
Dieta mamy a odporność dziecka
Dieta mamy zarówno w okresie ciąży, jak i karmienia piersią odgrywa dużą rolę w rozwoju odporności dziecka. Mama powinna spożywać różne produkty, tak aby zapewnić maleństwu dowóz wartościowych składników odżywczych. Jeżeli ani niemowlę, ani mama nie mają żadnych objawów alergii, nie jest to czas na diety eliminacyjne. Przy spożywaniu różnorodnych produktów wszystkie najważniejsze składniki, które mają wpływ na kształtowanie układu odpornościowego, będą dostarczone.
Słodko śpij
Sen i odpoczynek często są bardzo niedoceniane. Przeciążony codzienną aktywnością organizm wymaga regeneracji, a dotyczy to m.in. układu immunologicznego. Aby dziecko prawidłowo się rozwijało ważna jest codzienna rutyna, zapewniająca czas na spożywanie posiłków, aktywność, spacer i sen. O ile na początku utrzymanie takiej rutyny wydaje się całkiem proste, to u dzieci, które zaczynają żłobek, czy przedszkole zadbanie zwłaszcza o odpowiedni, regenerujący sen może być już wyzwaniem. Niedobory snu wiążą się z częstszymi infekcjami, niejednokrotnie poważniej przebiegającymi.
Dziecko będzie lepiej spało, jeśli zapewnimy mu w ciągu dnia przynajmniej 1-2 godziny na powietrzu. Ważna jest odpowiednia rutyna zarówno w ciągu dnia, jak i przed snem. Aby mogła wydzielić się odpowiednia ilość melatoniny, hormonu ułatwiającego zasypianie, dobrze jest wieczorem przyciemnić światła i zapewnić dziecku sen w ciemności. Należy też unikać wszelkich ekranów na 1-2 godziny przed położeniem dziecka do łóżka, a u dzieci poniżej 18-24 m.ż. najlepiej nie używać ich wcale. Temperatura w pokoju nie powinna być za wysoka, nie większa niż 19-21°C.
Nie ma złej pogody na spacer
We wspomnianej rutynie ważny jest ruch na świeżym powietrzu (w miarę możliwości, bo w dużych miastach trudno mówić o świeżym powietrzu). Jest to kolejny ważny czynnik wpływający na rozwój odporności. Na spacer wychodzimy niezależnie od pogody (w pierwszych miesiącach życia nie wychodzimy tylko, gdy temperatura spada poniżej -5°C).
Niezmiernie ważne jest odpowiednie ubranie – powinniśmy unikać zarówno przegrzewania jak i wychładzania dziecka. Możemy to sprawdzić dotykając karku swojej pociechy, powinien być przyjemnie ciepły, a nie wilgotny od potu, albo zziębnięty.
Spacer dotlenia, hartuje, reguluje dobowe wydzielanie melatoniny, przez co korzystnie wpływa na sen, poprawia też apetyt. Zabawa na powietrzu dostarcza również małemu organizmowi endorfin, korzystnie wpływających na odporność.
Tęcza na talerzu
W przewodzie pokarmowym człowieka znajduje się nawet 70% komórek układu immunologicznego. Nasz organizm od zawartości jelita oddziela tylko jedna warstwa nabłonka, który jest zdecydowanie bardziej przepuszczalny w porównaniu na przykład do skóry. Zatem nie jest obojętne, co zjadają nasze dzieci. Dobrze jest zachęcać je do spożywania produktów świeżych, o niskim stopniu przetworzenia.
Różnorodne posiłki zapewnią to, co najpotrzebniejsze dla odporności: żelazo, cynk, witaminy A, C, D, kwasy omega-3, pre- i probiotyki. Przyczynią się do utrzymania zdrowego zróżnicowania naszego mikrobiomu. Nasze jelita zamieszkują setki trylionów mikroorganizmów, głównie bakterii. Biorą one udział w procesie trawienia, dostarczają niezbędnych witamin z grupy B i K, mają wpływ na metabolizm i właśnie na odporność. Aby ci mikroskopijni mieszkańcy mogli dobrze służyć, należy im dostarczyć odpowiedniego pożywienia, którym na początku jest pokarm mamy, a następnie różnorodne produkty, które dziecko spożywa. Uważa się, że aby zachować odpowiednie zróżnicowanie mikrobiomu należy spożywać do 30 różnych produktów pochodzenia roślinnego w tygodniu, wliczając w to różne orzechy (np. jako masła). A czy jest to w ogóle możliwe u dzieci, u których rozszerzamy dietę? Często poddajemy się, przy pierwszych nieudanych próbach podania dziecku pewnych produktów. Badania natomiast pokazują, że czasami potrzeba przynajmniej kilkunastokrotnego podania danego pokarmu, aby dziecko zaakceptowało, nie mówiąc już, polubiło. Cierpliwość jest kluczem. Nie znajdziemy w diecie jednego „magicznego” składnika, który może poprawić odporność maluszka. Właśnie to zróżnicowanie jest najistotniejsze.
Nawyk regularnego mycia rąk
To czynność, która bezpośrednio może nie buduje odporności dziecka, ale zdecydowanie zmniejsza ryzyko zakażenia wieloma chorobami. Szacuje się, że około 80% powszechnych infekcji przenosi się przez dotyk. Przyzwyczajajmy dzieci do mycia rąk przed jedzeniem, po toalecie, po powrocie z podwórka, ze sklepu, po kichaniu, kasłaniu i wycieraniu noska, po zabawie ze zwierzętami. Dłonie należy myć w ciepłej wodzie z mydłem przez 20 sekund. W ten sposób niszczymy większość szkodliwych dla nas bakterii i niektóre wirusy.
Bierne palenie
Na koniec oczywistość, ale nadal przez wielu niedoceniana. Narażenie dziecka na bierne palenie zdecydowanie pogarsza funkcjonowanie układu odpornościowego. Zatem nie ma wymówki, że tylko na balkonie, czy na spacerze… Toksyczne związki pozostają na długo w powietrzu wydychanym, na włosach i ubraniach.
Możemy dbać o wszystkie niezbędne elementy budowania odporności, a i tak dziecko w wieku żłobkowym, czy przedszkolnym będzie chorować, nawet do 10 razy w roku. Konfrontacja z wirusami jest treningiem i w ten właśnie sposób układ odpornościowy dojrzewa najsprawniej.
Zatem kierujmy się zdrowym rozsądkiem, a w miarę możliwości zapewniajmy niemowlętom pokarm mamy, dbajmy o urozmaiconą dietę, odpowiednią ilość regenerującego snu i dużą dawkę dobrej zabawy.
Autor: Dr Ewa Miśko – Wąsowska, pediatra